wtorek, 22 października 2013

Ciepło miłość i troska

"Moim powołaniem jest coraz bardziej kochać"
św. Teresa Benedykta od Krzyża


Ludzie są delikatni i łatwo ich zranić, szczególnie nim zasklepią się pod pancerzem masek i pozorów. Potrzebują miłości, ciepła i troski, by wzrastać. Nic więc dziwnego, że pozbawieni troski najbliższych, zamiast wzrastać, męczą się z życiem... 
Nie zawsze mamy świadomość, że naszą postawą możemy pogłębiać ten stan lub rozsiewać krople miłości, które niczym ciepły deszcz przygotują grunt na wzrost...
Nie mamy jednak kochać miłością własną. Nie chodzi o emocje, sympatię czy nagrodę za dobre zachowanie - chodzi o Miłość, z którą spogląda na każdego z nas Jezus. Jeśli będziemy się starać patrzeć na napotykanych (czasem trudnych, kolczastych, pogubionych) ludzi oczami Jezusa i będziemy okazywali im troskę wynikającą z tej Miłości, to być może pewnego dnia zdecydują się opuścić swoją skorupkę i otworzyć na Miłość...

Jeśli będziemy dobrymi naczyniami na Miłość, być może dzięki nam, ktoś - jedyny w swoim rodzaju - odważy się żyć pełną piersią...






Błogosław Panie tym, których kocham
i tym, których kocham jeszcze zbyt mało.


czwartek, 10 października 2013

JAN PAWEŁ II – PAPIEŻ DIALOGU

Jan Paweł II jest Patronem Niepublicznego Ośrodka Rewalidacyjno-Wychowaczego w Piszkowicach, gdzie także pracuję. Dni papieskie obchodzone są tam szczególnie uroczyście.
Oto kilka refleksji, jakie 
przygotowałam na tegoroczne obchody w Piszkowicach:

XIII DZIEŃ PAPIESKI
 JAN PAWEŁ II – PAPIEŻ DIALOGU
13 października 2013 

DIALOG jest szczególnym znakiem rozpoznawczym bł. Jana Pawła II. Każda pielgrzymka, każda audiencja, również otwarcie na oścież prywatnych apartamentów papieża dla gości zapraszanych na śniadania, obiady i kolacje, była przestrzenią nieustannego dialogu.
Jan Paweł II prawdziwym mistrzem prowadzenia dialogu ponieważ potrafił… SŁUCHAĆ. Tymczasem bez słuchania drugiego człowieka, dialog zamienia się szybko
w polemikę, agresywną konfrontację czy wręcz w prymitywną „pyskówkę”, która powoduje zranienia i wręcz niszczy ducha dialogu. Przez postawę aktywnego słuchania,
w której przodował Jan Paweł II widzimy zasadniczą różnicę pomiędzy dialogiem a dyskusją czy polemiką lub debatą. Dialog jest przestrzenią spotkania, które ma zbliżyć do siebie ludzi prezentujących nawet skrajnie odmienne poglądy. Celem dialogu i jego dojrzałym owocem nie jest wyeliminowanie jakiegoś przeciwnika wraz z jego opiniami
(w dialogu nie ma przeciwników, wrogów!). Celem dialogu jest POZNANIE PRAWDY. Wypowiadane przez dialogujące strony myśli, opinie, poglądy, argumenty mają za zadanie oświetlić prawdę z różnych stron. Dialog dostarcza nowego, silniejszego światła, dzięki któremu lepiej widzimy i rozumiemy prawdę. Dialog rodzi szacunek i sympatię prowadzącą nawet do przyjaźni między osobami z różnych obszarów myśli i przekonań religijnych, filozoficznych, politycznych i innych. 
Bł. Jan Paweł II słowem i przykładem prowadzenia dialogu uczył nas że „w dialogu trzeba jasno mówić, kim jestem (…) kim pragnę być i kim chcę pozostać.” Przestrzegał przed zacieraniem różnic, ukrywaniem własnej tożsamości.
W książce „Wstańcie, chodźmy” Papież ujawnia jeden z jego podstawowych sekretów owocnego dialogu z drugim człowiekiem. „Modlitwa przygotowuje nas do spotkań z drugim. Są to spotkania, w których dzięki duchowemu otwarciu możemy się wzajemnie poznawać i rozumieć także wtedy, kiedy czasu jest niewiele. Ja za wszystkich po prostu modlę się dzień w dzień. Gdy spotykam człowieka, to już się za niego modlę i to zawsze pomaga w kontakcie z nim (…) mam taką zasadę, że każdego przyjmuję jako osobę, którą przysyła Chrystus – jako tego, którego mi dał i zarazem zadał.”

Jan Paweł II był jednym z wielkich promotorów TOLERANCJI POZYTYWNEJ. Towarzyszą jej: wyrozumiałość, pokora, wielkoduszność, łagodność, szacunek dla drugiej osoby i otwartość na krytykę własnych poglądów. BŁ. JAN PAWEŁ II jest nam dany jako doświadczony i dobry NAUCZYCIEL AUTENTYCZNEGO DIALOGU.

środa, 9 października 2013

"Szukam człowieka"...

…„szukam człowieka” gotowego pomóc „zanim będzie za późno”.
Drodzy Przyjaciele OIK „Nadzieja” i Stowarzyszenia „Związek Maryjny”!
Co łączy te dwie instytucje? Dlaczego chcę o nich napisać razem? Łączą je wspólne cele i ludzie, którzy chcą te cele realizować.

Krótka notka historyczna. 1 kwietnia 2002 rozpoczął pracę Ośrodek Interwencji Kryzysowej „Nadzieja” , prowadzony przez Zgromadzenie Sióstr Maryi Niepokalanej w Bardzie. „Wyrósł” on z doświadczenia potrzeby zapobiegania i pomagania „zanim będzie za późno”. (O samych zadaniach OIK – więcej na dedykowanej mu stronie:  www.nadzieja.jutrzenka-dzieci.pl). Szybko się jednak okazało, ze cele i owszem są szczytne i potrzebne…, tylko środki na ich realizację -  za szczupłe. „Pasjonaci pomagania” skrzyknęli się więc i mrówczą a wytrwałą pracą przygotowali  dokumentację do założenia Stowarzyszenia „Związek Maryjny” (więcej o tej historii – na stronie: http://zwiazekmaryjny.jimdo.com ). Dzięki posiadanej osobowości prawnej i  statusowi organizacji pożytku publicznego Stowarzyszenie miało możliwość pozyskiwania dodatkowych środków na realizację  zadań OIK, z których wiele było niemożliwych do podjęcia właśnie ze względu na ograniczone możliwości finansowe. Przy takiej współpracy, na przestrzeni ostatnich lat OIK mógł częściej pomagać swoim podopiecznym, służąc im np. pomocą specjalistyczną (psychologiczną, prawną), za którą płaciło Stowarzyszenie.

Samo Stowarzyszenie, niezależnie od OIK, również podejmowało samodzielnie akcje pomocy kobietom i dzieciom w trudnych sytuacjach. I choć środki były niewielkie – cieszyła każda możliwość jednostkowej pomocy, bo to był zawsze USZCZĘŚLIWIONY CZŁOWIEK, którego ktoś inny zauważył w jego biedzie. Członkowie Stowarzyszenia cieszyli się tymi „małymi radościami”, choć ubolewali, że nie może ich być więcej. W czerwcu tego roku (2013) Grono decydujące postanowiło zatem pojąć próbę rozszerzenia dotychczasowego działania i nadania mu kształtu konkretnego dzieła, któremu nie tylko będzie się patronować, ale odpowiadać za jego realizację – od początku do końca. Postawili zebrać wszystkie siły, by już się nie „rozdrabniać” i podjąć konkretne działania, nie tylko doraźne -  jak dotąd, ale na stałe. Decyzja odważana i ryzykowna – ale cel ważny, więc warto spróbować.
Jaka to zmiana? Stowarzyszenie „Związek Maryjny” ma podjąć się prowadzenia Ośrodka Interwencji Kryzysowej „Nadzieja” i w miarę możliwości poszerzyć jego zakres oddziaływań. Obecnie OIK nastawiony jest tylko na mieszkańców powiatu ząbkowickiego, a to za sprawą Umowy z tymże powiatem na wykonywanie zadania zleconego. Ten stan rzeczy chcemy utrzymać, a wiec Stowarzyszenie będzie aplikowało w konkursie na zadanie zlecone pt. „prowadzenie OIK” dla powiatu. Dodatkowo zaś planujemy stworzyć Ośrodek wsparcia dla kobiet, gdzie ani miejsce zameldowania ani też powód poszukiwania pomocy nie będą decydujące dla udzielenia pomocy. Cel wielki, więc  realizacja podzielona na etapy.
Gdzie jesteśmy? Przygotowujemy dokumentację konkursową i „zbieramy siły”, czyli poszukujemy współpracowników. Pracy bowiem przed nami bardzo wiele – znanej i nieznanej, dokumentacyjnej i porządkowo-remontowej, doraźnej – przygotowawczej, jak i tej „na stałe”, gdy wszystko będzie się już kręcić…

Dzięki współpracy z Inkubatorem – Stowarzyszeniem z Ząbkowic, udało się nam napisać „projekt norweski” – do końca roku czekamy na rozstrzygnięcie konkursu. Ale konkurs jak to konkurs – może nie przynieść oczekiwanego rozstrzygnięcia, więc poszukujemy kolejnych możliwości aplikowania o środki na prowadzenie tej planowanej działalności. Gdyby ktoś znał Grantodawców – prosimy o kontakt. Zabiegamy o pomoc we wszelkich formach – od tej „w naturze”, w świadczonej pracy, pomysłach i podpowiedziach aż po materialną, wymierną i policzalną. Bez tego zaplecza nie jesteśmy w stanie zrobić nic, mimo naszych pasji, zapału, pomysłów…
A skoro już o pracy mowa. Spotkałam się z dziwnym zjawiskiem  - wokół mówi się o bezrobociu, ale gdy rozmawiam o planowanych etatach do zagospodarowania i konkretnej pracy do wykonania w nowym dziele  – nie widzę chętnych… A może moim rozmówcom  brakuje po prostu wyobraźni, że to wszystko naprawdę ruszy i będzie wydolne, by pomagać potrzebującym? Ja w to wierzę!

Gdyby patrzeć na to wszystko tylko w kategoriach ludzkiej logiki i matematyki – to rzeczywiście nie ma to racji bytu. Ale jeżeli nie znajdzie się ten „szaleniec”, który zaufa, to nie powstanie dzieło zdolne otoczyć opieką tych, którzy sami nie mają takiej możliwości. Tak powstawały wszystkie wielkie charytatywne dzieła w Kościele. Błogosławiona Matka Teresa nie myślała o zakładaniu Zgromadzenia, ale o tym, że ma pomóc temu  jednemu umierającemu. Pomogła i zaczęła szukać środków i sposobów, by robić to lepiej i skuteczniej. Ksiądz Jan Schneider, Założyciel  Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej, również rozpoczynał swoje dzieło służby i pomocy kobietom nie dysponując żadnymi środkami finansowymi. A mimo to zaczął, znalazł współpracowników, Sponsorów, naśladowców i kontynuatorów, a dzieło rozrastało się na przestrzeni  lat, obejmując pomocą tysiące osób potrzebujących w różnych miejscach geograficznych.
Wśród kontynuatorów tego dzieła są zapaleńcy z dzisiejszego „Związku Maryjnego” – zarówno zakonni jak i świeccy. Zmieniły się może na przestrzeni lat sposoby komunikacji (zamiast gazet Internet), jej tempo itp., ale człowiek potrzebujący pomocy jest wciąż tak samo bezradny i zależny.

Poszukujemy więc WSPÓŁPRACOWNIKÓW gotowych wyjść na przeciw tej biedzie
z próbą przerwania łańcucha bezradności.

Poszukujemy Odważnych Pasjonatów
gotowych stawić czoła gąszczowi zagmatwanych przepisów i zmieniających się zasad,
spoza których najważniejszy będzie CZŁOWIEK. 
Poszukujemy Wolontariuszy o Wielkim Sercu,
dla których nie wszystko trzeba przeliczać na pieniądze.
Poszukujemy „Speców” od Internetu, pracy socjalnej, terapii, interwencji, projektów
 jak też od gotowania, malowania, jazdy samochodem, telefonów…

Aby stworzyć jedno miejsce bezpieczne i przyjazne dla potrzebującego, nie trzeba wiele
(tym bardziej, że lokum już mamy), ale jednocześnie trzeba tak bardzo wiele – CAŁE SERCE! „Szukam człowieka” gotowego wraz ze mną podarować swoje serce tym, którymi świat gardzi, którzy są bezradni, samotni, skrzywdzeni, albo tylko niezaradni i pokorni…
Pomoc „zanim będzie za późno” może uratować życie, nadzieję, radość…,
a gdy ratuje się jednego człowieka, ratuje się cały świat!

Jeśli jesteś gotowy na taką pomoc – skontaktuj się ze mną, zrobimy to razem!
s. Dorota


wtorek, 8 października 2013

Oni dali radę

Przeczytaj, jak inni wychodzili z kryzysu. Są to wypowiedzi osób, które trafiły do naszego ośrodka:


Jestem zadowolona z pobytu w hostelu Ośrodka Interwencji Kryzysowej Nadzieja. Warunki są bardzo dobre, można liczyć na pomoc pracowników. Polecam zgłoszenie się do Ośrodka w sytuacji kryzysu.

Mieszkanka hostelu

Jestem bardzo zadowolona. W Ośrodku jest fajna atmosfera, człowiek wychodzi spokojny i zrelaksowany, chętnie powraca. Prowadząca psycholog - pani Karolina jest pogodną spokojną i opanowaną kobietą, która potrafi głęboko wejść w problemy drugiego człowieka. Ważne, aby ludzie pokonali stereotypy i zrozumieli, że z pomocy psychologa trzeba korzystać często, bo czasem człowiekowi się wydaje, że sobie poradzi a potem znajduje się w błędnym kole, ucieka do psychotropów i trzeba iść do psychiatry, choć jedno drugiego nie wyklucza. Polecam, aby nie było za późno.
Pseudonim Basia

Jestem bardzo zadowolona z pomocy w Ośrodku, który postawił mnie na nogi. Dzięki udzielonej tu pomocy zostałam wzmocniona fizycznie i psychicznie. Dostałam informacje o możliwościach prawnych, które wykorzystałam w drodze postępowania sądowego. Wsparcie formalne wykorzystałam w życiu. Zostałam podbudowana emocjonalnie. Znalazłam swoją ścieżkę, którą podążam. Polecam Siostrę Dorotę - jest dobrym terapeutą i psychologiem, posiada ogromną wiedzę, którą potrafi w praktyce wykorzystać. Ośrodek Interwencji Kryzysowej Nadzieja polecam wszystkim, którzy potrzebują pomocy.
Ania


Jestem bardzo zadowolona z pomocy w Ośrodku; co mnie wzmocniło i dodało wiary w siebie to: WIARA, NADZIEJA, MILOŚĆ. Dzięki Pani Karolinie poczułam się innym człowiekiem. Dziękuję Siostrze, która mnie przyjęła po raz pierwszy, bo nigdy bym nie zgłosiła się po pomoc drugi raz po dwóch latach. Dzięki pani Karolinie i Pani Renacie wierzę w lepsze jutro.

Renata

sobota, 5 października 2013

Kto z kim przestaje...

Kto z kim przestaje, takim się staje.

Powiedzenie znane nie od dziś i zapewne każdemu gdzieś tam w zakamarkach pamięci siedzi. Tylko, czy na co dzień zdajemy sobie sprawę z tej prawdy?

Kiedyś, dawno dawno temu, dla niektórych to pewnie w czasach dinozaurów, gdy nie było jeszcze u nas Internetu czy Facebooka, odnosiło się to powiedzenie do przyjaciół, którymi się ludzie otaczali. Zwykle zatroskani rodzice powtarzali to zbuntowanej młodzieży, która uparcie wybierała za wzór do naśladowania nie koniecznie najgrzeczniejszych kolegów...

Dzisiaj młodzież pewnie nawet nie wie, co oznacza "przestawać z kimś". Ale gdyby napisać: "Kto komu lajki daje, takim się staje." może by załapali, że chodzi o "zadawanie się".

Zarówno wybory znajomych jak, jak i strony, które dodaje się do ulubionych na portalach społecznościowych określają nasz światopogląd, pokazują innym, co lubimy, z czym się zgadzamy, jakie wartości wyznajemy. Bezmyślne klikanie "Lubię to" pod wszystkimi treściami lub polubienie każdej strony bądź grupy, nie świadczy dobrze o danej osobie bądź organizacji.
Facebook to źródło informacji nie tylko dla nas, ale i o nas - co wykorzystują nawet HRowcy. Lepiej więc nie tylko dzieciom zwracać uwagę na to, z kim się kolegują, ale także samemu dbać o własny wizerunek na portalach społecznościowych.

Warto pamiętać, że w Internecie stronę czy fanpage może założyć każdy. Nie ma także gwarancji, że dany autor jest tym, za kogo się podaje. Odrobina ograniczonego zaufania, tzw. zdrowego rozsądku, jest więc wskazana, szczególnie w przypadku treści z prywatnych stron czy blogów.

Żeby nie zagubić siebie w Sieci, trzeba więc chyba wiedzieć, kim się jest, w co się wierzy i Komu ufa, za kim się opowiada - trzeba być świadkiem swojej wiary i wartości również w wirtualnej rzeczywistości...