…„szukam człowieka” gotowego pomóc „zanim będzie za późno”.
Drodzy Przyjaciele OIK „Nadzieja” i Stowarzyszenia „Związek
Maryjny”!
Co łączy te dwie instytucje? Dlaczego chcę o nich napisać razem?
Łączą je wspólne cele i ludzie, którzy chcą te cele realizować.
Krótka notka historyczna. 1 kwietnia 2002 rozpoczął pracę Ośrodek
Interwencji Kryzysowej „Nadzieja” , prowadzony przez Zgromadzenie Sióstr Maryi
Niepokalanej w Bardzie. „Wyrósł” on z doświadczenia potrzeby zapobiegania i
pomagania „zanim będzie za późno”. (O samych zadaniach OIK – więcej na dedykowanej
mu stronie:
www.nadzieja.jutrzenka-dzieci.pl).
Szybko się jednak okazało, ze cele i owszem są szczytne i potrzebne…, tylko środki
na ich realizację - za szczupłe. „Pasjonaci
pomagania” skrzyknęli się więc i mrówczą a wytrwałą pracą przygotowali dokumentację do założenia Stowarzyszenia „Związek
Maryjny” (więcej o tej historii – na stronie:
http://zwiazekmaryjny.jimdo.com ).
Dzięki posiadanej osobowości prawnej i statusowi organizacji pożytku publicznego
Stowarzyszenie miało możliwość pozyskiwania dodatkowych środków na realizację zadań OIK, z których wiele było niemożliwych do
podjęcia właśnie ze względu na ograniczone możliwości finansowe. Przy takiej
współpracy, na przestrzeni ostatnich lat OIK mógł częściej pomagać swoim
podopiecznym, służąc im np. pomocą specjalistyczną (psychologiczną, prawną), za
którą płaciło Stowarzyszenie.
Samo Stowarzyszenie, niezależnie od OIK, również podejmowało
samodzielnie akcje pomocy kobietom i dzieciom w trudnych sytuacjach. I choć środki
były niewielkie – cieszyła każda możliwość jednostkowej pomocy, bo to był
zawsze USZCZĘŚLIWIONY CZŁOWIEK, którego ktoś inny zauważył w jego biedzie. Członkowie
Stowarzyszenia cieszyli się tymi „małymi radościami”, choć ubolewali, że nie może
ich być więcej. W czerwcu tego roku (2013) Grono decydujące postanowiło zatem pojąć
próbę rozszerzenia dotychczasowego działania i nadania mu kształtu konkretnego
dzieła, któremu nie tylko będzie się patronować, ale odpowiadać za jego realizację
– od początku do końca. Postawili zebrać wszystkie siły, by już się nie „rozdrabniać”
i podjąć konkretne działania, nie tylko doraźne - jak dotąd, ale na stałe. Decyzja odważana i
ryzykowna – ale cel ważny, więc warto spróbować.
Jaka to zmiana? Stowarzyszenie „Związek Maryjny” ma podjąć się
prowadzenia Ośrodka Interwencji Kryzysowej „Nadzieja” i w miarę możliwości
poszerzyć jego zakres oddziaływań. Obecnie OIK nastawiony jest tylko na
mieszkańców powiatu ząbkowickiego, a to za sprawą Umowy z tymże powiatem na
wykonywanie zadania zleconego. Ten stan rzeczy chcemy utrzymać, a wiec
Stowarzyszenie będzie aplikowało w konkursie na zadanie zlecone pt. „prowadzenie
OIK” dla powiatu. Dodatkowo zaś planujemy stworzyć Ośrodek wsparcia dla kobiet, gdzie ani miejsce zameldowania ani też
powód poszukiwania pomocy nie będą decydujące dla udzielenia pomocy. Cel
wielki, więc realizacja podzielona na
etapy.
Gdzie jesteśmy? Przygotowujemy dokumentację konkursową i „zbieramy siły”, czyli poszukujemy współpracowników.
Pracy bowiem przed nami bardzo wiele – znanej i nieznanej, dokumentacyjnej i porządkowo-remontowej,
doraźnej – przygotowawczej, jak i tej „na stałe”, gdy wszystko będzie się już kręcić…
Dzięki współpracy z Inkubatorem
– Stowarzyszeniem z Ząbkowic, udało się nam napisać „projekt norweski” – do
końca roku czekamy na rozstrzygnięcie konkursu. Ale konkurs jak to konkurs –
może nie przynieść oczekiwanego rozstrzygnięcia, więc poszukujemy kolejnych możliwości
aplikowania o środki na prowadzenie tej planowanej działalności. Gdyby ktoś znał
Grantodawców – prosimy o kontakt. Zabiegamy o pomoc we wszelkich formach – od tej
„w naturze”, w świadczonej pracy, pomysłach i podpowiedziach aż po materialną,
wymierną i policzalną. Bez tego zaplecza nie jesteśmy w stanie zrobić nic, mimo
naszych pasji, zapału, pomysłów…
A skoro już o pracy mowa. Spotkałam się z dziwnym
zjawiskiem - wokół mówi się o
bezrobociu, ale gdy rozmawiam o planowanych etatach do zagospodarowania i
konkretnej pracy do wykonania w nowym dziele – nie widzę chętnych… A może moim rozmówcom brakuje po prostu wyobraźni, że to wszystko naprawdę
ruszy i będzie wydolne, by pomagać potrzebującym? Ja w to wierzę!
Gdyby patrzeć na to wszystko tylko w kategoriach ludzkiej
logiki i matematyki – to rzeczywiście nie ma to racji bytu. Ale jeżeli nie
znajdzie się ten „szaleniec”, który zaufa, to nie powstanie dzieło zdolne otoczyć
opieką tych, którzy sami nie mają takiej możliwości. Tak powstawały wszystkie
wielkie charytatywne dzieła w Kościele. Błogosławiona Matka Teresa nie myślała o
zakładaniu Zgromadzenia, ale o tym, że ma pomóc temu jednemu umierającemu. Pomogła i zaczęła szukać
środków i sposobów, by robić to lepiej i skuteczniej. Ksiądz Jan Schneider, Założyciel
Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej,
również rozpoczynał swoje dzieło służby i pomocy kobietom nie dysponując żadnymi
środkami finansowymi. A mimo to zaczął, znalazł współpracowników, Sponsorów,
naśladowców i kontynuatorów, a dzieło rozrastało się na przestrzeni lat, obejmując pomocą tysiące osób potrzebujących
w różnych miejscach geograficznych.
Wśród kontynuatorów tego dzieła są zapaleńcy z dzisiejszego „Związku
Maryjnego” – zarówno zakonni jak i świeccy. Zmieniły się może na przestrzeni
lat sposoby komunikacji (zamiast gazet Internet), jej tempo itp., ale człowiek potrzebujący
pomocy jest wciąż tak samo bezradny i zależny.
Poszukujemy więc WSPÓŁPRACOWNIKÓW gotowych wyjść na przeciw tej biedzie
z próbą przerwania łańcucha bezradności.
Poszukujemy Odważnych Pasjonatów
gotowych stawić czoła gąszczowi zagmatwanych przepisów i zmieniających się
zasad,
spoza których najważniejszy będzie CZŁOWIEK.
Poszukujemy
Wolontariuszy o Wielkim Sercu,
dla których nie wszystko trzeba przeliczać na pieniądze.
Poszukujemy „Speców” od Internetu, pracy socjalnej, terapii, interwencji,
projektów
jak też od gotowania, malowania, jazdy samochodem, telefonów…
Aby stworzyć jedno miejsce bezpieczne i przyjazne dla potrzebującego, nie
trzeba wiele
(tym bardziej, że lokum już mamy), ale jednocześnie trzeba tak
bardzo wiele – CAŁE SERCE! „Szukam człowieka” gotowego wraz ze mną podarować
swoje serce tym, którymi świat gardzi, którzy są bezradni, samotni, skrzywdzeni,
albo tylko niezaradni i pokorni…
Pomoc „zanim będzie za późno” może uratować
życie, nadzieję, radość…,
a gdy ratuje się jednego człowieka, ratuje się cały świat!
Jeśli jesteś gotowy na taką pomoc – skontaktuj się ze mną, zrobimy to
razem!
s. Dorota